sobota, 30 lipca 2011

Próba Generalna

W książkach Marty Fox  zawsze  znajdowała się para ludzi, która  rozmawiając ze sobą czy wymieniając  się mailami mogła przekazywać sobie myśli za pomocą odwołań do literatury lub cytując ulubione wiersze.  Ja też  zawsze  chciałam mieć  kogoś komu mogłabym opowiadać  o każdej przeczytanej książce, która  zrobiła na mnie złe lub dobre  wrażenie, o wszystkich myślach i emocjach z nią związanych  o tym  jak to co w niej przedstawiano tak mnie dotknęło, że  „chciałam podrzeć ją na drobne strzępki ze złości” albo  tak mnie zafascynowała, że mogłabym każdą stronę czytać jeszcze milion razy. Nawet najlepszemu przyjacielowi nie starczyłoby cierpliwości, żeby wysłuchiwać  takiego paplania przez cały czas dlatego najlepszą formą komunikacji jest taka kiedy ja mogę to wszystko „opowiadać ”, ale dotrą do tego tylko nieliczni i jeśli choć troszkę ich zaciekawi moja  opinia przeczytają wpisy do końca, a jeśli nie przełączą stronę.

Poza tym przygotowuję się do Ostatecznego Rozstrzygnięcia  muszę więc potrenować i popróbować, wejść w przedsionek, poczuć przedsmak i trochę oswoić się z tym co niedługo nastąpi. To moja Próba Generalna.

Niestety ja lubię literaturę trudną, poruszającą kontrowersyjne tematy, tropiącą najmroczniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, taką nad którą nie da się przejść  obojętnie albo taką, którą większość ludzi od razu odrzuca nie rozumiejąc jej albo nie chcąc jej zrozumieć, więc  większość moich  wpisów właśnie  takiej literatury będzie dotyczyła.

Zacznijmy więc:

choć  już  wiele  lat minęło od 2004, w którym wszystko się zaczęło ciągle wracam myślami do pewnej  pisarki.

Autorka powieści „ Pianistka” od kiedy dostała  Nobla i uzyskała dzięki niej międzynarodową sławę budzi kontrowersje wśród krytyków i literatów.
Zazwyczaj pisarze, którzy otrzymają tak prestiżową nagrodę za swoje osiągnięcia literackie są cenieni i szanowani tymczasem przyznanie takiego wyróżnienia właśnie Elfriede Jelinek wywołało konsternację i niesmak a przez niektórych zostało potraktowane jak kaprys Szwedzkiej Akademii.
Przeciwnicy twierdzą, że artystka powinna wydać pieniądze na psychoanalityków i terapeutów a przede wszystkim powinna przestać pisać bo społeczeństwo nie potrzebuje książek znerwicowanej dziwaczki w których bohaterowie są maksymalnie wyczłowieczeni i zezwierzęceni.
Nieliczni zwolennicy nie mają wielu argumentów do obrony bo proza Jelinek nie może być określona ani jako piękna ani jako romantyczna a nawet nie jako przyjemna, bo twórczości austriackiej pisarki na pewno z przyjemnością się nie czyta. Sama autorka przyznaje, że lubi gdy „czytelnik blednie” przy jej utworach. W biografii pisarki można jednak znaleźć elementy pozwalające usprawiedliwić jej postawę ( jeśli w ogóle trzeba ją usprawiedliwiać).
Otóż Elfriede jest późnym dzieckiem. System wychowawczy stosowany przez jej rodziców doprowadził do rozwinięcia się nerwicy a później depresji, co szybko zostało stwierdzone bo jeszcze jako mała dziewczynka Jelinek została zaprowadzona do psychiatry. Trudno teraz orzec czy to medycyna była wówczas na tak słabym poziomie czy zachowanie autorytarnej matki sprawiło, że choroba nie została przezwyciężona.  Może gdyby wszystko potoczyło się inaczej nigdy nie przeczytalibyśmy „ Pianistki” w której  główna  bohaterka jest przecież  alter ego  Jelinek.
Początkowo  również odczuwałam duży niesmak dlatego, że literatura dla mnie była  w
pewien sposób świętością, której nie można kalać  ani wulgarnym językiem ani propagowaniem nieodpowiednich postaw. Odczuwam też niesmak l gdy  rzeczy i wartości, które tak naprawdę są piękne,  którym hołduję sprowadza się  do banalności i do wulgaryzmu.
 Nie podobało mi się, że bohaterowie  choć już dorośli są niedojrzali, nie potrafią brać odpowiedzialności za drugiego człowieka ani to, że wszystko napisane jest tak, iż mało kto stara się  zrozumieć  główną bohaterkę, bo od razu budzi ona odrazę, wstręt, antypatię. Nawet zakochany w Erice student  nie był w stanie poradzić sobie z jej  okaleczoną psychiką,  zamiast  tego sam dał się wciągnąć w tę czarną otchłań.
 W pozostałych swoich książkach Jelinek ciągle porusza te same tematy w ten sam sposób zupełnie jakby to były jej obsesje. Tworzone przez nią postacie ulegają prymitywnym żądzom i kierują się niskimi pobudkami, trudno nam  tam  znaleźć romantyczną miłość, głębokie poświęcenie dla  drugiej  osoby, czy dobrych właściwie postępujących odpowiedzialnych ludzi. Cały ten świat przez  nią stworzony wydaje nam się chory ( może dlatego tak wielu szybko rezygnuje pragnąc  jak najszybciej stamtąd  uciec – zamknąć książkę i już więcej nie czytać autorki o skrzywionym umyśle, może  właśnie  dlatego, że dla wielu  literatura  jest schronieniem, ucieczką przed światem, który  codziennie oglądamy)
Mam jednak nieodparte  wrażenie, że ona  wypowiada na głos myśli skrywane przez większość ludzi.  Myślę, że językiem jakiego używa w swoich dziełach i  brutalnością z jaką nas do nich wprowadza  osiągnęła  zamierzony efekt, ona  „ chwyta  czytelnika za kark i mówi „ przyjrzyj się tej brzydocie a jeśli  Ci się nie podoba to zrób z nią coś”.
Mądry czytelnik –  bez komentarza narratora – sam  wyciągnie odpowiednie wnioski.
Cóż, niestety, są na świecie problemy, o których czytając  „bledniemy” . Nie można  pomijać  jednak tego co istnieje a literatura poza wieloma swoimi funkcjami ma również  otwierać nam oczy na pewne sprawy i łamać  tabu a nie  tylko kreować wyidealizowaną rzeczywistość, do której każdy by się od zaraz przeprowadził gdyby  tylko mógł.