środa, 12 października 2011

Moralność po skandynawsku

Jakiś czas temu natknęłam się na artykuł  "Zabójcza Skandynawia" w  "Gościu Niedzielnym". Autor  tekstu robi przegląd najbardziej poczytnych kryminałów i analizuje postawy, poglądy i zachowaniaich głównych bohaterów jednocześnie poddając w wątpliwość w ich słuszność.

Pisarze przypisując swoim głównym  bohaterom pewne przekonania i opinie kreują pewne wzory do naśladowania, wskazują, których wartości według nich powinno się bronić i o co walczyć. Dawniej na przykład dość dużym problemem był rasizm, toteż genialni pisarze w swoich dziełach potępiali go. Dzisiaj dzieci w szkołach uczy się, że nie wolno popierać dyskryminacji ze względu na narodowość i rasę a pisarze, którzy w swoim czasie zaczęli potępiać  zjawisko rasizmu niejako też "wybiegając w przyszłość" i przewidując, że takie zjawisko będzie prowadziło do zła  dziś  są wychwalani za to, że nie bali się stanąć w obronie "kolorowych", którzy w wielu państwach byli traktowani gorzej.


Dla autora artykułu " Zabójcza Skandynawia" problemem jest to, iż pisarze pochodzący ze Szwecji czy Norwegii w swoich książkach propagują duży liberalizm zwłaszcza w sferach obyczajowych.
W socjaldemokratycznych państwach północy nikt już nie odważy się powiedzieć, że homoseksualizm jest zboczeniem.  Nie czytałam żadnego kryminału, w którym tzw " dobry bohater" byłby homofobem, jest wręcz przeciwnie a oto kilka przykładów :  

" Mam nadzieję, że nie zamierza pan twierdzić, że homoseksualizm jest chorobą psychiczną. Takie stwierdzenie bowiem może być karalne "  ( cytat z książki Stiega Larssona " Zamek z piasku, który runął" )

Kto wypowiada  te słowa? Annika Gianini  adwokat Liesbeth Salander, czyli krótko mówiąc ta która zalicza się do dobrych bohaterów.

" Przedarłam się przez to, co te głupie homofoby ostatnio wygadują[...] Nienawiść musi się kierować przeciwko ofierze będącej reprezentantem jakiejś grupy. I właśnie w głowie mi się nie mieści nienawiść w stosunku do pewnych grup, zwłaszcza w takim społeczeństwie jak Norwegia. W Strefie Gazy, owszem.W Kabulu też. Ale tutaj ?" ( cytat z książki Anne Holt " Materialista" )

Ta wypowiedź z kolei należy do Inger Johanne Vik głównej bohaterki, która należy do postaci pozytywnych.

"Mężczyzna siedzący w fotelu żywił tyle uprzedzeń, że Patrikowi zaparło dech w piersiach. Najchętniej złapałby gościa za frak i wygarnął, co o nim myśli"

Ten cytat przytacza również autor  artykułu " Zabójcza Skandynawia" wyjaśniając jednocześnie, że powodem irytacji policjanta było to, iż przesłuchiwany przez niego mąż ofiary nie ukrywał, iż  nie może przeżyć tego, że żona opuściła go. Zwłaszcza to, że odeszła  nie z mężczyzną, ale z kobietą uważa za wystawienie rodziny na
pośmiewisko.

Niesamowitym zjawiskiem jest to, iż skandynawscy pisarze nie tolerują homofobii a każdy przejaw dyskryminacji traktują  tak samo jak dyskryminację ze względu na rasę a w dzisiejszych czasach już  chyba  nikt publicznie nie nawoływałby do nierównego traktowania mniejszości  rasowych. Ludzie nie przyznają się już  do tego, że są rasistami a tolerancja w stosunku do mniejszości narodowych czy do ludzi o innych kolorze skóry poczytywana jest za cnotę. Czy to znaczy, że za kilkadziesiąt lat przejawy homofobii
będą komentowane w taki sposób w jaki dzisiaj komentuje się  oddzielne miejsca w restauracjach i autobusach dla czarnych ludzi w Ameryce lat 30-stych ?

Póki co niewiele wskazuje, żeby miało się tak dziać w Polsce ponieważ ciągle jest to kraj ludzi konserwatywnych. W Polsce " lewackie poglądy" chyba często kojarzone są z komunizmem więc nic dziwnego, że wzbudzają niechęć i powodują uprzedzenia. Poza tym Polska jest krajem katolickim
a katolicyzm nie pozwala na przyjmowanie niektórych poglądów ( np. nie uznaje homoseksualizmu ).Polski  czytelnik dziwi się czytając książki autorów z północy ponieważ autorzy ci wyraźnie wskazują na pewne wartości, zupełnie inne niż te jakich broni się w naszym kraju.  Jednocześnie Polacy siegają równie często po skandynawskie kryminały jak obywatele krajów zachodnich. To  znaczy często. Co powoduje  tak duże zainteresowanie skoro dużo czytelników pyta " czy przypadkiem nie zapomnieliśmy zwrócić uwagi na tło obyczajowe powieści, które czytamy?" albo " nie rozumiem co ludzie widzą w twórczości tego lewaka  Larssona ?" Czy chodzi o dobrze uknutą, ciekawą intrygę, nietypową akcję, a może to zwykła moda ? Co do  tego ostatniego jestem pewna, że  wcale o modę nie chodzi. Na forach internetowych aż roi się od wypowiedzi miłośników skandynawskich powieści kryminalnych. Co ciekawe, bardzo dużo z nich  broni poglądów i postaw przedstawionych  przez ulubionych twórców. Powiem szczerze, że choć sama jestem fanką szwedzkich, norweskich czy duńskich powieści zwłaszcza przez tło obyczajowe jakie jest w nich ukazane i jest to pierwszy element na jaki zwracam uwagę czytając to są pewne rzeczy, z którymi i ja nie mogę się zgodzić i ciężko mi je zaakceptować. Jeżeli chodzi o relacje międzyludzkie to jestem zwolenniczką  tego, żeby ludzi, którzy tworzą  związek cechowała dojrzałość emocjonalna i żeby tą dojrzałością nie nazywać czegoś co nią nie jest. Byłam zdegustowana kiedy czytałam trylogię Stiega Larssona, w której została  ukazana relacja trójkąta Erika- Michael - mąż Eriki. Dla mnie związek zawsze stanowiły dwie osoby, uważam, że kiedy jest ich więcej nie da się już zbudować  takiej intymności czy więzi jak we dwie osoby. Z resztą jaka to była więź ? Michael i Erika byli przyjaciółmi, bardzo się lubili wspierali, ale nie czuli do siebie miłości, Erika twierdziła, że kocha tylko swojego męża.  Dlaczego więc zdecydowała się na taką relację z Michaelem ? Przez zbyt rozbuchane potrzeby erotyczne ?  To nie jest powód, uważam, że w dojrzałej relacji takie rzeczy załatwia się poprzez kompromis ( ale  nie taki, żeby wpuszczać do swojego związku osoby trzecie !). Nie podobało mi się również zachowanie Michaela. Oprócz Eriki miał on wiele różnych kochanek. Z żadną z nich nie łączyła go żadna silna więź, z żadną z nich nie zbudował prawdziwej  pięknej relacji opartej na zaufaniu, szczerości, wierności i miłości. Nie podobało mi się zachowanie Lisbeth Salander podobnie jak Michael miała ona wielu różnych partnerów i partnerek, niektórych znała lepiej, innych gorzej.  Najgorsze jest to, że podczas procesu Annika broniła  zachowania  Lisbeth próbując dowodzić, że jest ono  całkiem normalne, że nie można posądzić  jej ani o rozwiązłość ani o żadne zaburzenie. Oczywiście, Annika była jej adwokatem więc taką miała rolę, żeby jej bronić, ale ta scena powoduje, że usprawiedliwia się takie zachowania. Dlaczego Stieg Larsson stworzył dzieło, w którym bohaterowie używają swojego ciała, nie  szanują go, oddają byle komu ?

Mnie się to nie podoba, ale poza mną istnieje mnóstwo czytelników, którzy gotowi są usprawiedliwiać takie postawy twierdząc, że lepiej nie pozostawać w małżeństwie, które od dawna nie istnieje, kiedy ma się obok kogoś kogo naprawdę się kocha bo nie ma sensu udawać albo, że można z powodzeniem rozdzielić sferę seksualną od uczuciowej bo jedna z drugą nie musi mieć nic wspólnego.

Czas pokaże czy przenikną do nas skandynawskie wzorce. Wszystkie a może  tylko niektóre.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz