poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Ta książka jest najbardziej przereklamowaną jaką czytałam. Nie podzielam zachwytów nad nią i bardzo się dziwię, że uznane czasopisma tak ją promują.

"Małe życie" pokazuje alternatywną rzeczywistość: 90% bohaterów w powieści to osoby homoseksualne, osoby heteroseksualne można policzyć na palcach jednej ręki. Homoseksualne są sąsiadki, wykładowcy, przyjaciele, kuzynki oraz główni bohaterowie. Oczywiście, że pisarz to jest osoba, która między innymi myśli sobie "obejrzę rzeczywistość i ją pokażę", homoseksualizm istnieje w społeczeństwie, ale nie w takim natężeniu o jakim pisze autorka. W jakimś momencie kiedy pojawia się setna postać i okazuje się, że także jestem gejem lub lesbijką staje się to groteskowe i śmieszne. W powieści wspomniana jest również zmiana płci, problemy rasowe i pedofilia (oczywiście w wykonaniu osób duchownych). Postacie, które są konserwatywne jeśli są bohaterami pozytywnymi autorka opatruje komentarzem "był konserwatystą, ale myślącym". Widocznie dla autorki oczywistym jest, że osoby przywiązujące wagę do tradycyjnych wartości to osoby "niemyślące". 

Bohaterowie tej powieści irytowali mnie. Jude został przedstawiony jako bardzo pokrzywdzony mężczyzna z trudnym dzieciństwem, które ma usprawiedliwić wszystkie jego złe wybory i skłonności samodestrukcyjne. W dorosłym życiu wszystko kręciło się wokół niego. Przyjaciele po macoszemu traktowali swoje żony i partnerki, ale Jude'a traktowali jak jajko. Jeden beształ drugiego za to, że nie rzucił pracy i wszystkich ważnych sprawach, żeby sprawdzić czy przypadkiem Jude z własnej woli nie robi sobie krzywdy.

Kolejną wadą tej powieści jest właśnie to, że autorka starała się odmalować przynajmniej dwóch głównych bohaterów jako świetliste anioły, dobre i bez skazy, tymczasem ja widzę dwóch Piotrusiów Panów, którzy ciągle chcą prowadzić chłopięce niedojrzałe życie bez poważnych decyzji i zobowiązań. Odniosłam takie wrażenie, że kobiety kojarzą się bohaterami właśnie z tym co każe im zrezygnować z tej beztroski, dlatego partnerki trzymane są na dystans. W ogóle "Małe życie" ukazuje związki mężczyzn z kobietami jako te gorsze relacje, te, w których więzi są powierzchowne, płytkie, wartościowe są tylko relacje mężczyzn z mężczyznami. To w związkach homoseksualnych tworzone są prawdziwe więzi. Zacytuję tutaj zdanie z recenzji Pana Marcina "Co ciekawe na kartach tej powieści kobiet nie ma wcale, są tłem właściwie niewidocznym i nie wypowiadają ani jednego mądrego, znaczącego czy istotnego dla przebiegu fabuły zdania (to spostrzeżenie zawdzięczam Jadwidze Jędryas)".

Ogółem powieść jest napisana tak jakby autorka chciała się podlizać ruchom LGBT oraz wszystkim lewicowym. Jest przerysowana i groteskowa. Jej najgorszym mankamentem jednak jest to, że odbiera nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz