W książkach Marty Fox zawsze znajdowała się para ludzi, która rozmawiając ze sobą czy wymieniając się mailami mogła przekazywać sobie myśli za pomocą odwołań do literatury lub cytując ulubione wiersze. Ja też zawsze chciałam mieć kogoś komu mogłabym opowiadać o każdej przeczytanej książce, która zrobiła na mnie złe lub dobre wrażenie, o wszystkich myślach i emocjach z nią związanych o tym jak to co w niej przedstawiano tak mnie dotknęło, że „chciałam podrzeć ją na drobne strzępki ze złości” albo tak mnie zafascynowała, że mogłabym każdą stronę czytać jeszcze milion razy. Nawet najlepszemu przyjacielowi nie starczyłoby cierpliwości, żeby wysłuchiwać takiego paplania przez cały czas dlatego najlepszą formą komunikacji jest taka kiedy ja mogę to wszystko „opowiadać ”, ale dotrą do tego tylko nieliczni i jeśli choć troszkę ich zaciekawi moja opinia przeczytają wpisy do końca, a jeśli nie przełączą stronę.
Poza tym przygotowuję się do Ostatecznego Rozstrzygnięcia muszę więc potrenować i popróbować, wejść w przedsionek, poczuć przedsmak i trochę oswoić się z tym co niedługo nastąpi. To moja Próba Generalna.
Niestety ja lubię literaturę trudną, poruszającą kontrowersyjne tematy, tropiącą najmroczniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, taką nad którą nie da się przejść obojętnie albo taką, którą większość ludzi od razu odrzuca nie rozumiejąc jej albo nie chcąc jej zrozumieć, więc większość moich wpisów właśnie takiej literatury będzie dotyczyła.
Zacznijmy więc:
choć już wiele lat minęło od 2004, w którym wszystko się zaczęło ciągle wracam myślami do pewnej pisarki.
Autorka powieści „ Pianistka” od kiedy dostała Nobla i uzyskała dzięki niej międzynarodową sławę budzi kontrowersje wśród krytyków i literatów.
Poza tym przygotowuję się do Ostatecznego Rozstrzygnięcia muszę więc potrenować i popróbować, wejść w przedsionek, poczuć przedsmak i trochę oswoić się z tym co niedługo nastąpi. To moja Próba Generalna.
Niestety ja lubię literaturę trudną, poruszającą kontrowersyjne tematy, tropiącą najmroczniejsze zakamarki ludzkiej psychiki, taką nad którą nie da się przejść obojętnie albo taką, którą większość ludzi od razu odrzuca nie rozumiejąc jej albo nie chcąc jej zrozumieć, więc większość moich wpisów właśnie takiej literatury będzie dotyczyła.
Zacznijmy więc:
choć już wiele lat minęło od 2004, w którym wszystko się zaczęło ciągle wracam myślami do pewnej pisarki.
Autorka powieści „ Pianistka” od kiedy dostała Nobla i uzyskała dzięki niej międzynarodową sławę budzi kontrowersje wśród krytyków i literatów.
Zazwyczaj pisarze, którzy otrzymają tak prestiżową nagrodę za swoje osiągnięcia literackie są cenieni i szanowani tymczasem przyznanie takiego wyróżnienia właśnie Elfriede Jelinek wywołało konsternację i niesmak a przez niektórych zostało potraktowane jak kaprys Szwedzkiej Akademii.
Przeciwnicy twierdzą, że artystka powinna wydać pieniądze na psychoanalityków i terapeutów a przede wszystkim powinna przestać pisać bo społeczeństwo nie potrzebuje książek znerwicowanej dziwaczki w których bohaterowie są maksymalnie wyczłowieczeni i zezwierzęceni.
Nieliczni zwolennicy nie mają wielu argumentów do obrony bo proza Jelinek nie może być określona ani jako piękna ani jako romantyczna a nawet nie jako przyjemna, bo twórczości austriackiej pisarki na pewno z przyjemnością się nie czyta. Sama autorka przyznaje, że lubi gdy „czytelnik blednie” przy jej utworach. W biografii pisarki można jednak znaleźć elementy pozwalające usprawiedliwić jej postawę ( jeśli w ogóle trzeba ją usprawiedliwiać).
Otóż Elfriede jest późnym dzieckiem. System wychowawczy stosowany przez jej rodziców doprowadził do rozwinięcia się nerwicy a później depresji, co szybko zostało stwierdzone bo jeszcze jako mała dziewczynka Jelinek została zaprowadzona do psychiatry. Trudno teraz orzec czy to medycyna była wówczas na tak słabym poziomie czy zachowanie autorytarnej matki sprawiło, że choroba nie została przezwyciężona. Może gdyby wszystko potoczyło się inaczej nigdy nie przeczytalibyśmy „ Pianistki” w której główna bohaterka jest przecież alter ego Jelinek.
Początkowo również odczuwałam duży niesmak dlatego, że literatura dla mnie była w
Początkowo również odczuwałam duży niesmak dlatego, że literatura dla mnie była w
pewien sposób świętością, której nie można kalać ani wulgarnym językiem ani propagowaniem nieodpowiednich postaw. Odczuwam też niesmak l gdy rzeczy i wartości, które tak naprawdę są piękne, którym hołduję sprowadza się do banalności i do wulgaryzmu.
Nie podobało mi się, że bohaterowie choć już dorośli są niedojrzali, nie potrafią brać odpowiedzialności za drugiego człowieka ani to, że wszystko napisane jest tak, iż mało kto stara się zrozumieć główną bohaterkę, bo od razu budzi ona odrazę, wstręt, antypatię. Nawet zakochany w Erice student nie był w stanie poradzić sobie z jej okaleczoną psychiką, zamiast tego sam dał się wciągnąć w tę czarną otchłań.
W pozostałych swoich książkach Jelinek ciągle porusza te same tematy w ten sam sposób zupełnie jakby to były jej obsesje. Tworzone przez nią postacie ulegają prymitywnym żądzom i kierują się niskimi pobudkami, trudno nam tam znaleźć romantyczną miłość, głębokie poświęcenie dla drugiej osoby, czy dobrych właściwie postępujących odpowiedzialnych ludzi. Cały ten świat przez nią stworzony wydaje nam się chory ( może dlatego tak wielu szybko rezygnuje pragnąc jak najszybciej stamtąd uciec – zamknąć książkę i już więcej nie czytać autorki o skrzywionym umyśle, może właśnie dlatego, że dla wielu literatura jest schronieniem, ucieczką przed światem, który codziennie oglądamy)
Mam jednak nieodparte wrażenie, że ona wypowiada na głos myśli skrywane przez większość ludzi. Myślę, że językiem jakiego używa w swoich dziełach i brutalnością z jaką nas do nich wprowadza osiągnęła zamierzony efekt, ona „ chwyta czytelnika za kark i mówi „ przyjrzyj się tej brzydocie a jeśli Ci się nie podoba to zrób z nią coś”.
Mądry czytelnik – bez komentarza narratora – sam wyciągnie odpowiednie wnioski.
Cóż, niestety, są na świecie problemy, o których czytając „bledniemy” . Nie można pomijać jednak tego co istnieje a literatura poza wieloma swoimi funkcjami ma również otwierać nam oczy na pewne sprawy i łamać tabu a nie tylko kreować wyidealizowaną rzeczywistość, do której każdy by się od zaraz przeprowadził gdyby tylko mógł.
Nie podobało mi się, że bohaterowie choć już dorośli są niedojrzali, nie potrafią brać odpowiedzialności za drugiego człowieka ani to, że wszystko napisane jest tak, iż mało kto stara się zrozumieć główną bohaterkę, bo od razu budzi ona odrazę, wstręt, antypatię. Nawet zakochany w Erice student nie był w stanie poradzić sobie z jej okaleczoną psychiką, zamiast tego sam dał się wciągnąć w tę czarną otchłań.
W pozostałych swoich książkach Jelinek ciągle porusza te same tematy w ten sam sposób zupełnie jakby to były jej obsesje. Tworzone przez nią postacie ulegają prymitywnym żądzom i kierują się niskimi pobudkami, trudno nam tam znaleźć romantyczną miłość, głębokie poświęcenie dla drugiej osoby, czy dobrych właściwie postępujących odpowiedzialnych ludzi. Cały ten świat przez nią stworzony wydaje nam się chory ( może dlatego tak wielu szybko rezygnuje pragnąc jak najszybciej stamtąd uciec – zamknąć książkę i już więcej nie czytać autorki o skrzywionym umyśle, może właśnie dlatego, że dla wielu literatura jest schronieniem, ucieczką przed światem, który codziennie oglądamy)
Mam jednak nieodparte wrażenie, że ona wypowiada na głos myśli skrywane przez większość ludzi. Myślę, że językiem jakiego używa w swoich dziełach i brutalnością z jaką nas do nich wprowadza osiągnęła zamierzony efekt, ona „ chwyta czytelnika za kark i mówi „ przyjrzyj się tej brzydocie a jeśli Ci się nie podoba to zrób z nią coś”.
Mądry czytelnik – bez komentarza narratora – sam wyciągnie odpowiednie wnioski.
Cóż, niestety, są na świecie problemy, o których czytając „bledniemy” . Nie można pomijać jednak tego co istnieje a literatura poza wieloma swoimi funkcjami ma również otwierać nam oczy na pewne sprawy i łamać tabu a nie tylko kreować wyidealizowaną rzeczywistość, do której każdy by się od zaraz przeprowadził gdyby tylko mógł.